Tradycja i obowiązkowy punkt wesela kontra nietakt i wszystko, byle nie to. O zabawie, która ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. „Zbieranie na wózek” – na czym polega, czy i jak je zorganizować?


Czym jest „zbieranie na wózek”?

„Zbieranie na wózek”, inaczej „taniec wykupny”, to w wielu regionach Polski wciąż praktykowany podczas oczepin zwyczaj. Na czym polega? Rozbrzmiewa muzyka (niekiedy dodatkowo zespół/DJ wolno odlicza, np. od 20 do 0), a w tym czasie świeżo upieczeni małżonkowie są do dyspozycji gości. Zaproszeni mogą z nimi zatańczyć, ale dopiero po wniesieniu opłaty („wykupieniu”). Wybraną przez siebie kwotę wrzucają do przygotowanego pojemnika. Trzymają go zwykle świadkowie lub nowo wybrani panna młoda i pan młody (osoby, które złapały welon i muchę). To tzw. odbijany – nowożeńcy co chwilę mają nowych partnerów do tańca. Często przed młodą parą tworzy się długa kolejka, bo znajomi i rodzina chcą wziąć udział w zabawie (nawet kilka razy). Ten, kto będzie pląsał po parkiecie z panną młodą i panem młodym w momencie zatrzymania muzyki, wygrywa. Zwykle nagrodą jest wódka weselna. Zdarza się, że na koniec nowożeńcy podliczają przy zgromadzonych, komu udało się zebrać więcej gotówki.


Kontrowersje

Nie tak dawno jeszcze młoda para na nową drogę życia otrzymywała głównie (albo tylko) konkretne upominki: pościel, zastawę czy sprzęty gospodarstwa domowego. „Zbieranie na wózek” było więc dodatkową szansą na zgromadzenie gotówki na wyprawkę dla potomka (i nie tylko). Ślub, a zaraz potem dziecko – taką kolej rzeczy zakładano. Stąd goście opłatę za taniec uiszczali bardzo chętnie, często wprost do koszyków w kształcie wózków, by pomóc w trudnych początkach wspólnego życia.

Dziś nowożeńcy w ramach upominku najczęściej otrzymują koperty, a zebraną sumę mogą przeznaczyć na dowolny cel. Narzeczeni nierzadko mieszkają razem przed ślubem, mają już dzieci, sugerują gościom przynoszenie konkretnych prezentów – ze wskazaniem na pieniądze. Organizowanie „tańca wykupnego” jest więc dla wielu osób oburzające i traktowane jako dodatkowe wyciąganie gotówki.



Zażenowani, że jest. Zawiedzeni, że nie ma

„Zbieranie na wózek” dzieli ludzi na trzy grupy.
Obojętnych – dla których zabawa może nie istnieć, a gdy się na weselu pojawi, wezmą w niej udział, jeśli będą mieli akurat ochotę. Kochających – oczepiny bez „tańca wykupnego” to nie oczepiny. Punkt absolutnie nie do pominięcia! Goście przygotowują kwoty specjalnie na imprezę i czekają na moment ogłoszenia zabawy. Taniec wykorzystują na podziękowanie nowożeńcom za świetną atmosferę i dobrze zorganizowane przyjęcie, bo wcześniej nie było okazji (młoda para przez cały wieczór jest rozchwytywana). Zaciekle rywalizują o wygraną, i aż wyrywają się do tańca. Nienawidzących – na samą myśl o tego typu rozrywkach robi im się słabo. Nie rozumieją, jak można wymyślić atrakcję, za którą goście muszą zapłacić. „Zbieranie na wózek” traktują jako wyłudzanie pieniędzy, czują się zniesmaczeni i najchętniej opuściliby imprezę.


Kto się oburza, czyli żeby nie przesadzić

Najczęściej zbulwersowane samym pomysłem „tańca wykupnego” są młodsze pokolenia i osoby, które nigdy wcześniej z tą zabawą się nie spotkały. W wielu regionach wrzucanie pieniędzy za chwilę pląsania na parkiecie z panną młodą/panem młodym nie jest praktykowane w ogóle. Goście z województw pomorskiego czy mazowieckiego mogą za to bardzo się zdziwić, gdy zabawy nie zaplanowano, a nawet namawiać do jej zorganizowania. Kluczem do sukcesu będzie wyczucie, czy goście znają tę tradycję, bo zabawa pojawia się na każdym weselu, czy wręcz odwrotnie, może to być dla nich niekoniecznie miłe zaskoczenie.


Znalezienie złotego środka

„Wykupowanie” czy „zbieranie” można zorganizować, ale inaczej. Zadowalając bliskich oczekujących zabawy – bez przekroczenia granicy dobrego smaku. Zamiast pieniędzy goście mogą wrzucać do koszyków, skrzynek czy pudełek porady małżeńskie (osobno wskazówki dla panny młodej i pana młodego). Po zatrzymaniu muzyki nowożeńcy przeczytają jakie zalecenia otrzymali od osób, które zdecydowały się wziąć udział w zabawie. Ten pomysł nie wymaga nawet nagrody!

Jeśli ma być bardziej tradycyjnie, zaproszeni mogą wrzucać (nawet do koszyków-wózków) zalecenia, jak para młoda ma dać sobie radę, gdy na świecie pojawią się już ich potomkowie. Na koniec można wylosować po jednej karteczce z koszyka panny młodej i pana młodego i przeczytać, a autora wskazówki nagrodzić, albo i nie. A resztę zostawić na odpowiedni czas!

By całkowicie uniknąć „zbierania” można przygotować coś zupełnie innego. Na sali czekają długopis oraz dwie skrzynki: żony i męża. Każdy z gości może do niej wrzucić swoją propozycję utworu, do którego, jeśli zostanie wylosowany, zatańczy z panną młodą/panem młodym – w nagrodę. Nazwę piosenki można zapisać na odwrocie winietki, by od razu wiadomo było, kto wygrał (każdy ma też wtedy możliwość tylko oddania jednego głosu).


Pamiętaj!

  • Warto zauważyć, że jak w każdej zabawie, wzięcie udziału w „wykupowaniu”/„zbieraniu na wózek” jest dobrowolne. Nikt nikogo nie zmusza do tańca.

  • Nie da się dogodzić wszystkim. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony, niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się nie starali. Opisywaną zabawę można spokojnie pominąć, jeżeli czujemy, że goście mogą poczuć się urażeni, jako para młoda jej nie chcemy (np. mimo nacisków ze strony rodziców). Jest wiele innych, „bezpiecznych” atrakcji dla zaproszonych.

  • Koniecznie sprawdźmy, czy w regionie drugiej połówki taka zabawa jest znana, a jeśli nie, zastanówmy się nad zadowoleniem obu stron (przykłady zabaw bezgotówkowych wyżej).

  • „Zbieranie na wózek” czy „taniec wykupny” to dla niektórych wieloletnia tradycja. Zwykle nie ma nic wspólnego z wyłudzaniem dodatkowej gotówki. Przekazywane przez gości sumy są symboliczne (2-20 zł). Często praktykuje się pomniejszenie kwoty umieszczonej w kopercie o sumę, którą przekaże się nowożeńcom w trakcie zabawy. Jeżeli my (jako goście) nigdy wcześniej się z nim nie spotkaliśmy, zachowajmy dla siebie niewybredne komentarze (patrz punkt pierwszy na tej liście).

  • Jeżeli para młoda planuje zorganizować zbiórkę, a nie chce/nie może mieć/nie planujecie kolejnych dzieci, niech wybierze inny cel. Spłatę kredytu hipotecznego (z przymrużeniem oka), czy podróż poślubną.

  • Gdy w stronach narzeczonych „zbieranie” to oczekiwany punkt, a młoda para lubi tę tradycję, ale jednocześnie nie chce, by goście przekazali im coś więcej oprócz tego, co już otrzymali podczas składania życzeń, może zebraną kwotę przekazać na szczytny cel. Na przykład na wybraną wcześniej fundację, dorzucając coś od siebie.